Zostałam czechofilką :)
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zacznę tak (parafrazując Mariusza Szczygła):
Jest to wpis o sympatii przedstawiciela jednego kraju do innego kraju.
Dokładnie tydzień po udanej wycieczce do Ołomuńca postanowiłam wybrać się do Opawy. Pretekstem do wypadu był fakt wydania 65 zł na winietę, która miała ( a właściwie jeszcze ma) 10 dni ważności. Ten sympatyczny czekoladowy jeżyk został zakupiony (i ze smakiem zjedzony), żeby rozmienić 100 koron. Potrzebowałam bilonu do parkomatu. Zatrzymałyśmy się w samym centrum miasta - na Górnym Rynku, w pobliżu gotyckiej konkatedry Wniebowzięcia NMP z drugiej połowy XIV wieku, z tyłu Teatru Śląskiego. Jak się okazało, w Opawie jest również Uniwersytet Śląski i Muzeum Śląskie. Tak jak w moim rodzinnym mieście - Katowicach. Od razu zrobiło się swojsko.
čokoláda ježek
© koperek
Konkatedra Wniebowzięcia NMP, Teatr Śląski
© koperek
Rynek Górny w różnych kadrach
© koperek
Dolny Rynek, a na nim mrówkojad, słoń, a może armata :)
© koperek
Te ptaki ruszają głowami!
© koperek
Rzeźby potrafią inspirować :)
© koperek
Hradec nad Moravicí - zamek
© koperek
PUK czy TARZAN?
© koperek
Zacznę zwiedzać czeskie zamki
© koperek
Na koniec zamek w Raduniu
© koperek
Trzeba tu przyjechać z rowerem!
© koperek
Stojaki na rowery czekają :)
© koperek


